5-10-18
Czersk. Odpowiedzi udziela zastępca burmistrza
List czytelniczki w sprawie adopcji psa

Publikujemy list czytelniczki z dn. 2 października w sprawie adopcji psa, do którego odnosi się Mateusz Rydzkowski, zastępca burmistrza Czerska.

„Miesiąc temu postanowiłam adoptować pieska, którego ktoś podrzucił w kartonie na klatce schodowej jednego z bloków w Czersku, o czym dowiedziałam się z "Wizji Lokalnej". Owszem, pracownik Urzędu Miejskiego, autor ogłoszenia i osoba  mająca w zakresie obowiązków m.in. los porzuconych zwierząt, przywiózł mi pieska do domu. Owszem, przywiózł także dziesięciokilogramowy worek karmy. Zostałam także poinformowana o tym, że piesek został zaszczepiony i odrobaczony i o tym, że za miesiąc powinnam powtórzyć szczepienie. Nie zdziwiło mnie jakoś bardzo to, że nie otrzymałam książeczki zdrowia psa, ponieważ po raz pierwszy znalazłam się w takiej sytuacji i nie znałam związanych z nią procedur. Pomyślałam, że pewnie tę książeczkę otrzymam podczas ponownej wizyty u weterynarza.

 Jakież było moje zdziwienie i jakaż konsternacja, gdy po upływie 4 tygodni zgłosiłam się do weterynarza na ponowne szczepienie mojego małego pupila i wtedy okazało się, że nie został on wcześniej ani zaszczepiony, ani odrobaczony. A przecież to właśnie Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Czersku zamieściło ostrzeżenie przed bardzo śmiertelną dla szczeniąt epidemią parwowirozy i zalecając szczepienia ochronne! Byłam spokojna o zdrowie i życie mojego psiaka, sądząc, iż jest zaszczepiony, a więc bezpieczny. A nie był. Na szczęście od dzisiaj już jest, ale myślę, że ja długo jeszcze będę się zastanawiała nad tym, co się właściwie wydarzyło. Na pewno wydarzyło się coś niepojętego, bo doprawdy trudno pojąć, że ktoś, kto skłamał w takiej sytuacji, myślał, że to się nie wyda. Ponadto nie spytałam, czy pies był szczepiony, tylko zostałam poinformowana, że był. Dodam jeszcze, że parwowiroza może  być niebezpieczna nie tylko dla szczeniąt, ale także dla ludzi. Tym bardziej zadziwia niefrasobliwość pracownika Urzędu Miejskiego. Myślę, że opisana przeze mnie sytuacja powinna być ostrzeżeniem dla wszystkich miłośników zwierząt decydujących się na adopcję pupila za pośrednictwem Urzędu Miejskiego w Czersku. Bądźcie czujni!” - pisze mieszkanka Czerska (dane osobowe do wiadomości redakcji).


Poniżej stanowisko Urzędu Miejskiego w Czersku:

„Odnosząc się do listu uprzejmie informuję, co następuje.
Zgodnie z przyjętą w Urzędzie praktyką, bezpańskie psy są szczepione i odrobaczane dopiero po przyjęciu do adopcji, w wybranym przez przyjmującego gabinecie weterynaryjnym, na koszt Gminy. Jeśli pies nie znajdzie nowego domu, oddawany jest do schroniska, gdzie przy przyjęciu również jest szczepiony i odrobaczany. Dublowanie tych czynności byłoby nieuzasadnione.

W przedmiotowym przypadku wydanie psa autorce listu nastąpiło 6 września 2018 r. i wówczas, zgodnie z wyjaśnieniami pracownika, w obecności przyjmującej umawiano wizytę w gabinecie weterynaryjnym. Zgodnie z naszą wiedzą, autorka listu nie poniosła i nie poniesie kosztów z tytułu zaszczepienia i odrobaczenia.

Informację o zagrożeniu parwowirozą pracownik Urzędu powziął dnia 18 września i niezwłocznie podał do publicznej wiadomości, m.in. za pośrednictwem portalu Wizjalokalna.pl. W momencie przekazywania psa, nie mieliśmy jeszcze wiedzy o zagrożeniu.

Bardzo cenimy fakt, że mieszkańcy decydują się na adopcję psów, która jest korzystna zarówno z punktu widzenia budżetu Gminy, jak też niewątpliwie stanowi najlepsze rozwiązanie dla samych zwierząt, znajdujących dzięki temu nowy dom, a nie trafiających do schroniska. Dołożymy starań, aby w przyszłości uniknąć podobnych nieporozumień.

Z poważaniem

Mateusz Rydzkowski
Zastępca Burmistrza Czerska”

 

(red)

 

AKTUALIZACJA

Publikujemy odpowiedź czytelniczki:

„Jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam odpowiedź wiceburmistrza Mateusza Rydzkowskiego na mój list. Odnoszę wrażenie, jakby pracownik Urzędu Miejskiego w Czersku w tym dniu oddawał co najmniej kilka psów do adopcji i po prostu  pomyliły mu się wizyty u nowych właścicieli czworonogów. Więc tak:

*Zdecydowanie nie było mowy o tym, że sama mam udać się do weterynarza, aby zaszczepić psa. Gdyby tak było, na pewno bym to zrobiła ( gdyby zaszła taka potrzeba, zapłaciłabym z własnej kieszeni, ponieważ jestem świadoma tego, że posiadanie psa wiąże się z kosztami- doprawdy, nie o pieniądze tu chodzi, przynajmniej nie mi). Chodzi właśnie o to, że zostałam poinformowana, iż mój pies już ZOSTAŁ  ODROBACZONY, ODPCHLONY I ZASZCZEPIONY i zastosowałam się do przeczytanych w internecie zaleceń, aby psa poddać kwarantannie poszczepiennej. Być może dzięki temu uniknął zarażenia się groźną dla szczeniąt parwowirozą czy nosówką. Według zaleceń weterynarzy pies powinien zostać zaszczepiony na te choroby już  jako 6-tygodniowy szczeniak ( tyle tygodni miał podobno, gdy trafił do mnie). W 9. i 12. tygodniu życia powinien otrzymać szczepienia utrwalające i dopiero po upływie dwóch tygodni po ostatnim szczepieniu może bezpiecznie wychodzić na spacery. To oznacza, iż mój pies będzie musiał być izolowany o 4 tygodnie dłużej- nie jest to dobre ani dla niego, ani dla mnie.

*18 września Urząd Miejski poinformował o zagrożeniu parwowirozą, więc mój pies był u mnie od 12-tu dni, a ja myślałam, że jest bezpieczny- zarówno on, jak i moi domownicy( w tym 4-miesięczne niemowlę). Ale tak nie było. Pies nie musi wychodzić na zewnątrz, aby  zarazić się tą niebezpieczną chorobą. My również możemy ją "przynieść " do domu np. na podeszwach butów.

*Pracownik urzędu rzeczywiście dzwonił przy mnie do dwojga weterynarzy, ale nikt nie odebrał telefonu. Celem rozmowy miało być umówienie się na drugie szczepienie, a nie na pierwsze. Być może pan dodzwonił się po wyjściu z mojego mieszkania, ale ja nic o tym nie wiem. Tym bardziej, że to ja po ustalonych 4 tygodniach chciałam umówić się z weterynarzem na powtórne szczepienie i to od niego dowiedziałam się, że pierwszego szczepienia wcale nie było. Odrobaczenia i odpchlenia oczywiście też.

*Z tego, co mi wiadomo, psy z czerskiego urzędu oddawane są do adopcji już zaszczepione, odrobaczone i odpchlone ( tak jak miało to być w przypadku mojego pieska). Pierwsze słyszę, że to nowy właściciel sam powinien się udać na te zabiegi do weterynarza. Sądzę, że w wielu przypadkach bardzo utrudniałoby to decyzję o adopcji. Nie każdy mieszka blisko weterynarza i nie każdy ma samochód. No ale mogę się mylić co do regulaminu adopcji zwierząt z czerskiego urzędu. Przed adopcją nie sprawdzałam tego, bo nie interesowały mnie procedury, tylko porzucony piesek.  Myślę więc, że najlepiej będzie, jeżeli Urząd Miejski po prostu ten regulamin opublikuje i tym samym rozwieje wszystkie wątpliwości ( co do regulaminu oczywiście, bo tych związanych z wizytą pracownika urzędu w moim domu nigdy już nikt ani nic nie rozwieje- nigdy).”

 





Materiały umieszczone w portalu Wizjalokalna.pl chronione są prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z materiałów w całości lub fragmentach, dalsze ich rozpowszechnianie bez zgody pisemnej redakcji portalu Wizjalokalna.pl, jest zabronione.